poniedziałek, kwietnia 16, 2012

Pocztówki z Krakowa

Należałoby zacząć od tego, że na Brackiej wcale nie pada deszcz, choć to wiele razy to w radiu słyszałam. 
Nic nie szkodzi, bo Kraków, mimo braku deszczu na Brackiej, jest piękny. Planty cudne o wschodzie słońca, smok na swoim miejscu. No właśnie jak Kraków, to i smok musi być, no i historia ze smokiem związana. 

Wizyta u smoka, była jednym z pierwszych punktów na mojej liście miejsc i istot do odwiedzenia w Krakowie. No więc, gdy tak zmierzałam do Smoka, sprawdzić, czy jeszcze jest tam, gdzie go ostatnio widziałam, usłyszałam nieopodal taką oto rozmowę.
Tatuś mówi do kilkuletniego chłopca w wózeczku: 
- No to teraz jedziemy zobaczyć smoka. 
- A cy on jest duzy? pyta chłopiec.
- Ogromny. Odpowiada tatuś nieroztropnie. -O! tam jest! widzisz go? Zieje ogniem.
- O nie, o nie, tatusiu stój!! 
- No co ty synek? nie jedziemy już dalej?
- Nie! Stó tutaj!!!
- Synku, dzielny bądź. Smok Ci nic nie zrobi.
Potem było już tylko gorzej. Jakieś trzydzieści metrów przed smokiem, rozegrał się dramat, płacz, krzyk, desant z wózka i w końcu odwrót na bezpieczną pozycję.

Strasznie mi się wówczas na duszy ciepło zrobiło. Nie dlatego, że chłopca mi nie żal, o nie! Było mi go strasznie żal, bo 25 lat temu byłam bohaterką takiego samego smoczego skandalu. Wielki bój o zdjęcie Kasi ze smokiem, skończył się zdjęciem Kasi dwadzieścia metrów od smoka, z wyraźną chęcią natychmiastowej ucieczki, rysującą się na jej twarzy. W tle smok obwieszony dzieciakami w wieku różnistym.

Ach miałam ochotę podejść do tego biedaka i powiedzieć, - nie martw nie bracie, ja też kiedyś przez to przeszłam. Ale wówczas oczom moim ukazał się smok. Postrach mego dzieciństwa. Pomyślałam sobie, hmmm, wydawało mi się, że jest trochę większy. Usiałam na ławce i przyglądałam się jak mała dziewczynka wdrapuje się na skałę i wchodzi tuż pod smocze brzuszysko. Oczami wyobraźni widziałam to, co ponad dwadzieścia lat temu. Smok cudownie ożywa, ryczy, puszcza ogień paszczą a następnie schyla się i porywa wszystkie biedne istotki, które odważyły się podejść bliżej niż dziesięć metrów.
Z zamyślenia wyrywa mnie głośne pytanie dziewczynki spod smoczego brzuszyska:
- Mamusiu? A czy on na mnie nie nasika?











Nad Wisłą


Kazimierz



Kazimierz





Rosalinda


Kazimierz



Kazimierz


Stara zajezdnia tramwajowa


Piwnica pod Baranami i znów jestem w czasach wujka Stefana





Zaczarowana dorożka, zaczarowany dorożkarz....

1 komentarz: