poniedziałek, grudnia 03, 2012

Mówią że zima przyszła

jakieś to takie dziwne usiłowania, żeby szybko przyszła ta zima. Może ludzie nadzieje mają, że co szybko przyjdzie, szybko pójdzie. Bądź co bądź przyszykować się trzeba, łyżwy wyciągnięte z zakamarka, komin świątecznie przystrojony, z jedną skarpetą czeka na szanownego Mikołaja. Skarpeta jedna ale obszerna, prezenty dla całej rodziny pomieści. Ja byłam w każdy, razie grzeczna.


A niedługo pod naporem mediów, że to już, tuż, tuż, 'pierdnik' i uszka trzeba lepić, jak na dobrze zorganizowaną gospodynię przystało, ale lampek jeszcze nie zapalamy. Nie, nie. Galerie świecą za wszystkich, Mikołaj nas spokojnie namierzy.

niedziela, listopada 25, 2012

Porządki

Zainspirowana przez mojego mentora i motywatora artystycznego do działania postanowiłam zacząć działać według zaleceń, nie możesz tworzyć - zrób porządki.
Nie znoszę porządków, szukania, kategoryzowania, katalogowania itd. Ale porządki czasem przynoszą  nieoczekiwane niespodzianki, no i znalazłam. Zdjęcia mają już chyba rok, a nigdy nie były pokazane, choć bezpośredni zainteresowany błagalnie o to zabiegał.
Oto nadeszła ich pora:







A przy okazji przypomniałam sobie o Tumblr, nie aktualizowanym od prawie roku...do roboty.


piątek, października 26, 2012

Morskie Opowieści

"Kiedy rum zaszumi w głowie
Cały świat nabiera treści
Wtedy chętnie słucha człowiek
Morskich opowieści..."


najlepszy poza sezonem





























sobota, października 13, 2012

Jesień też jest fajna

No bo przecież jak ma się jesień, to wszystkie chwyty dozwolone i można sobie pozwalać absolutnie na wszystko a przy tym jest się całkowicie usprawiedliwionym, bo o dodatkowe kilogramy będziemy się martwić za jakieś pół roku. A poza tym kolory, są zupełnie wyjątkowe.
Co prawda wcześniej robi się ciemno, ale za to grzańca się można napić i otworzyć przy tym hucznie kolejny sezon kominkowy. Zupę z dyni ugotować, na grzyby się wybrać i takie tam jesienne przyjemności. Jesień też jest fajna.














środa, września 12, 2012

LOMO niewiadomo

Nachodzi mnie raz na jakiś czas, takie uczucie fotograficznego niedosytu. Łakomstwa czegoś nowego, czegoś innego, czegoś analogowego... Biegnę wówczas do fotoczegoś i biorę pierwszy lepszy z półki film. Bo najfajniejsze jest to uczucie niepewności, co to będzie, wyjdzie, nie wyjdzie? A jakie kolorki? A ziarno jakie? a czy ostrość była tam gdzie być powinna? Czy film dobry czy do kitu? Czy kadr ciekawy? Bo w analogach brak jest jednego takiego okienka, które pozwala widzieć efekt tuż po, tego okienka, które zabiera fotografom masę czasu a zarazem masę czasu oszczędza. Jest za to w analogach dusza. Tu trzeba czekać, aż film się skończy, aż wywoła. I to uczucie, kiedy widzi się na raz nie jeden ale 24 albo 36 efektów jest nieporównywalny z żadnym innym uczuciem, no może tylko z jednym...

Tym razem ofiarą fotograficznego uzewnętrznienia była Smiena Symbol. Dodam, że Lomo, a Lomo ostatnio są na topie, każdy Lomo chce mieć.
Radziecki staruszek, przeleżał w kartonie ze dwadzieścia lat. Karton na nowo przeze mnie odkryty zawierał też inne skarby, i choć wszystkie nie zdatne do użycia, podarowane (innego wyjścia nie było) i pokochane zostały od razu.
Smiena, z zaciętą migawką, znalazła się w rękach specjalisty, który migawkę przywrócił do życia. Serducho Smieny zabiło, a efekty... Lomo nie wiadomo, myślę sobie, ale taki kawałek plastiku, lekki, wszędzie można ze sobą zabrać i tak stałyśmy się ze Smieną nie rozłączne, a jaki podziw budzi, jakby jakiś retro lans. No i ta Lomo niedoskonałość.