Moja radosna beztroska skończyła się dokładnie tak, jak to przewidywałam. Mały "kochany" braciszek, wymagał nadzwyczaj wiele uwagi. Gdy tylko nauczył się raczkować, sąsiedzi przekonani byli, że rodzice kupili psa - doga niemieckiego (koń byłby trochę niedorzeczny). Kiedy nauczył się chodzić, nie chodził, wbrew wszelkim panującym normom, tylko biegał. Nie straszne mu były samotne wędrówki. Toteż wykorzystując momenty, w których rodzice chwilowo kierowali swą uwagę na mnie, uciekał. Zgubił się kiedyś w centrum handlowym, przyprawiając mamę o stan przed zawałowy. Ale to jeszcze nic! Nawiał niegdyś również na plaży...wyobraźcie sobie, środek sezonu, na plaży w Jelitkowie tłumy, wszystkie dzieci biegają bez majtek i w chustce na głowie. Wszystkie!...on też! Trochę nam zeszło, zanim go znaleźliśmy, jakieś 100 metrów dalej.
Pozwolę sobie wspomnieć przy okazji wypominków, że ilekroć zbliżały się święta i Sylwester, środki ostrożności musiały być wzmożone. Dozór trwał 24 godziny na dobę, co i tak nie pomagało.
Pamiętam jak dziś. Godzina dwudziesta z minutami, rodzice gotowi na bal sylwestrowy a ten co? Lustro mu spadło na głowę. Kiedy sytuacja była chwilowo opanowana tzn. on po raz enty owinięty bandażami jak mumia, ktoś nieśmiało zadał pytanie...ale jak to się stało?
I tak co roku...Okresy świąteczne zawsze były pełne niespodzianek.
Dzisiaj niuniuś jest już dorosły i nie zamieniłabym go za żadne skarby. Któż inny, jak nie on, zgodziłby się założyć beret mamy, zapalić cygaretkę, wynieść stare krzesło z piwnicy i przez kilkadziesiąt minut wpatrywać się w mój obiektyw albo w starą nowele włoską?!
A poza tym, we dwójkę jesteśmy wyjątkowi, jak ogień i woda, jak pieprz i sól... jak fotograf i model.
Wieczór na prowincji
Model: Jean Simon
Foto: Katherin Pę
The End
No naprawdę spoko Brat! Kiedy się urodziła moja Siostra zapytałam, czy długo u nas zostanie. Powiedzieli mi, że tylko chwilę, i co? I została do dziś. Jak szczęście, że mnie wtedy oszukali:)
OdpowiedzUsuń