poniedziałek, lutego 06, 2012

Małe słodziaki cz.2, Hubert.

Niedługo po małym Antku, bo już nazajutrz, odwiedził nasze domostwo maleńki Hubert. Słodziak niedawno skończył miesiąc ale, jak mówi jego tato, już świetnie czuje się przed obiektywem.

Hubert był bardzo dzielny, pięknie pozował i świetnie czuł się na planie zdjęciowym. Nie obyło się jednak bez przygód, bo zdjęcia przerywał nieraz grymas mający dla nas jeden jasny komunikat, albo zrobicie mi przerwę, albo będzie ryk. A jak jest ryk, to jest po zdjęciach, bo nawet najpiękniejszy uśmiech dziąsłowy nie zatuszuje zapłakanych ocząt. Na szczęście, są rodzice, którzy spisali się na medal, jest też wesoły wujaszek, który podskakuje za moimi plecami, wyczyniając niezwykłe doprawdy rzeczy, no i ja jestem, wciśnięta między rodziców i wesołego wujaszka, wyczyniająca niestworzone pozy, a to pewnie też wygląda komicznie. No i tym sposobem szczęśliwie udaje się uniknąć płaczu a Hubercik, spoglądając na nas badawczym wzrokiem, poprawia sobie muszkę i myśli pewnie..., no to jak kochani, robimy te zdjęcia, czy się wygłupiamy?











Rodzicom Huberta dziękuję, za nieodzowną pomoc i gratuluję serdecznie raz jeszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz