No cóż nie mam ja ręki do kwiatów. Nasiona lawendy, które posadziłam kilka tygodni temu, nie wykiełkowały i chyba już tego nie uczynią. Poszłam zatem po ratunek do ogrodniczego i kupiłam cztery piękne sadzonki. Wybierałam każdą około 10 minut starannie oglądając (jak bym się znała) czy nada się na mój prowansalski balkon, czy też nie.
Nie wiem jak to się stało, ale lawenda wytrzymała dwa dni na balkonie i podupadła na zdrowiu.
...może się jeszcze pozbiera. Tymczasem w przyszłym roku posadzę chyba szafirka armeńskiego... ten mniej się przejmuje warunkami atmosferycznymi a równie uroczy, co lawenda... Będzie zatem Prowansja na tarasie, tylko taka bardziej Polska Prowansja.
Ciekawe czy taka maleńka grusza się przyjmie... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz